Jak widać nie ma ani mamy Kasi, ani mamy Ewy. Zrobiły sobie wolne od wszystkiego. Za to panowie pracują na wieczorne wyjście :) Między Polą a Frankiem jakaś dyskusja o nowej gazecie taty Filipa. Chyba widać męskiego solidarnościowego palucha :)
Okolice przepiękne. Dom stoi między dwoma jeziorami, wokół lasy, w których tata tuż po przyjeździe zanurzył się w celu grzybobrania i piękna złota jesień. Pozazdrościć.
Na weekend zostaliśmy zaproszeni do domu cioci i wujka. Normalnie nie wypuszczamy się taaaaak daleko, ale że spęd dzieciarni był, to nie mogło nas zabraknąć. Dzieci bawiły się przednio, a i rodzice przy tym nieco. Ciekawie ocenić mogą to gospodarze, którzy już wkrótce spodziewają się dziecka. Jedno jest pewne - odwrotu nie ma :)