Tak, Ci od razu narzucają szybkie tempo. Nie ma że zła pogoda, że jazda autobusem... A nam to z Polą pasuje. Pojechalismy do sklepu i kawiarenki Kalimby na ul. Mierosławskiego. A tak się akurat złożyło, że wiele lat temu dziadek Jacek wychowywał się tam i mieszkał. Takie to zbiegi okoliczności w życiu jeszcze małej Polci.
Nela, najmłodsza w rodzinie przyczyniała się do rozwiązywania przez Polę pierwszych zagwostek rodzinnych. "A kto to taki? A skąd? Czyzby mama mi czegos nie powiedziała?" Dość często patrząc na Nelcię oddawała się głębokim przemyśleniom. Można spojrzeć na to z drugiej strony na www.tymkowo.tk
Dzięki uprzejmości cioci Karinki noc spędziliśmy na Saskiej. Poźniej spacer z ciocią Kasią i chłopakami. I otwarcie sezonu bobowego. "Czy już powinnam jako młoda matka?" A co tam.... Parę bąków i po sprawie.
To byl jeden z ostatnich weekendów wolnej chaty. Dlatego tylu się ich zjechało :) A tak poważnie to przyjechał poważny konkurent Ćwików jeśli chodzi o względy Poli. Ta przyjęła Adasia jak należy, podzieliła sie swoim placem zabaw i nawet nauczyła jak się samemu trzyma butle z mlekiem. Adam za to na chwilę odstąpił jej swój wór, w który Pola wpadła i należało ją wydobywać. Swoją drogą to naprawdę nie wiem jak mamy nosza w tym swoje dzieci.
Wujek Adam i tym razem przywiózł fajny film. O Panu spod Rzeszowa, który maluje piękne obrazy kuni i nie tylko. I choć lekarze orzekli, że nie jest sprawny psychicznie my twierdzimy inaczej.