Powiem wam, że Pola rośnie. I to w takim tempie, że boję się coś przeoczyć. Jak spoglądam na imprezę urodzinową Izy w lipcu to widzę małego szkraba, który dopiero uczył się raczkować. A tu - już daje się powozić, dyskutuje z kuzynami i damą do całowania się staje. No i sorry, pierwszą spineczkę na głowie ma.
Ciocia wpada rzadko i dosłownie na chwilkę, ale wybacza jej się to, bo fajny klimat roztacza i ciepło w sercu zostawia. A co do naszej rozmowy ciociu to stało się :) moja Pola bedzie miała rodzeństwo.
Ciocia robiła wszystko, żeby ich powstrzymać. Nic nie dało, jedni gonili, inni uciekali. Pomogło dopiero przekupstwo Poli, która bąka puściła i Adama wcięło. Ot taka młoda zaradność.
A, że rodzina nasza w odwiedziny chodzić lubi - nieodmówiła. Szkód chyba nie narobiła, no może koty z lekka spłoszyła, ale czas cudnie spędziła. Odwiedzili nas również kawaler Adam z mamą Agatą.
Ale jak zwykle było świetnie. Ba, nawet lepiej. Była pizza, kiełbacha, ciasteczka EKO i napoje z pobliskiego McD. Dzieci stoczyły turnieje rycerskie, bo wujo Arthur z kompletem mieczy przyjechał. Cioteczki sie nagadały, wujowie napracowali przy bawieniu małych brzdący, a Pola przeszła wszystkie przeszkody, by na oponie się pobujać.