2007-09-30

Powtórka z urodzin Izy. Tym razem z Wiśniewskimi. I tym razem Pola bawiła się wyśmienicie.



















Powiem wam, że Pola rośnie. I to w takim tempie, że boję się coś przeoczyć. Jak spoglądam na imprezę urodzinową Izy w lipcu to widzę małego szkraba, który dopiero uczył się raczkować. A tu - już daje się powozić, dyskutuje z kuzynami i damą do całowania się staje. No i sorry, pierwszą spineczkę na głowie ma.

2007-09-29

Odwiedziny cioci Eli, co Polę i Ninę ma i w Hamburgu chwilowo zamieszkała.





Ciocia wpada rzadko i dosłownie na chwilkę, ale wybacza jej się to, bo fajny klimat roztacza i ciepło w sercu zostawia. A co do naszej rozmowy ciociu to stało się :) moja Pola bedzie miała rodzeństwo.

2007-09-22

Umówmy się, do księżniczki to jej daleeeeeko, ale przynajmniej kupa była. I to pierwsza i do tego zarejestrowana.

A cytując czytaną przez mamę Joasię Szczepkowską "co nie zarejestrowane nie stało się nigdy".

2007-09-19

i się zaczęło. Mimo późnej pory instynkt łowczy łowczego Adama dał się we znaki :)





Ciocia robiła wszystko, żeby ich powstrzymać. Nic nie dało, jedni gonili, inni uciekali. Pomogło dopiero przekupstwo Poli, która bąka puściła i Adama wcięło. Ot taka młoda zaradność.

Ciocia Karinka zaprosiła rodzinę Wiśniewskich na noclegów parę.





A, że rodzina nasza w odwiedziny chodzić lubi - nieodmówiła. Szkód chyba nie narobiła, no może koty z lekka spłoszyła, ale czas cudnie spędziła. Odwiedzili nas również kawaler Adam z mamą Agatą.

2007-09-15

Jedno podczas tej niewinnej zabawy odkryliśmy na pewno - że zmysł węchu u Poli rowija się prawidłowo :)







Wrażliwa na zapachy niczym Jan Baptysta Grenouille. Pozostaje mieć nadzieję, że obejdzie się delikatniej z tą pszczółkową stópką :)

2007-09-08

Korzystając z jeszcze ładnej pogody zebralismy się na Młocinach, żeby zapiknikować. Nie przewidzieliśmy, że zakładom pracy też przyjdzie to do głowy:)

















Ale jak zwykle było świetnie. Ba, nawet lepiej. Była pizza, kiełbacha, ciasteczka EKO i napoje z pobliskiego McD. Dzieci stoczyły turnieje rycerskie, bo wujo Arthur z kompletem mieczy przyjechał. Cioteczki sie nagadały, wujowie napracowali przy bawieniu małych brzdący, a Pola przeszła wszystkie przeszkody, by na oponie się pobujać.